Pisarze

Forum dla Pisarzy


#1 2009-12-23 19:38:41

 Lux

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-30
Posty: 98
Punktów :   

Star Wars

Ostatnio niewiele piszę, ale lepsze to niż nic. Nie wiem, czy lubicie świat Gwiezdnych Wojen. Mnie ostatnio naszło na książki tego typu i pomyślałem, że można by coś w tym stylu napisać. Dodam, że tekst nie był sprawdzany więc proszę o wyrozumiałość. Pisałem go głównie dla przyjemności więc krótko mówiąc jest tu więcej akcji niż opisów. Mam nadzieję, że się spodoba.

Wszystko rozgrywa się ok. 13 roku ABY ( po bitwie o Yavin )...

Czarne cienie przebiegały co chwila po kamiennych ścianach komnaty nadając jej jeszcze bardziej mroczny charakter. Młody jedi, Crayg Davis siedział skulony w jednym z zagłębień w ścianie Wielkiej Sali.
-Znaleźć go!- krzyknął ktoś w jednym z korytarzy prowadzących do komnaty- Nie mógł się nigdzie wymknąć. Ukrył się.-
Chwilę potem ze wszystkich korytarzy wypadli szturmowcy z karabinami i rusznicami gotowymi do strzału. Rozbiegli się we wszystkie strony przeszukując każdy kąt. ,,Znajdą mnie”- pomyślał z przerażeniem Crayg. Potrząsnął głową i zamknął oczy. Bał się, chociaż dobrze wiedział, że nie powinien. ,,Strach to ciemna strona Mocy”- przypomniał sobie słowa mistrza. Zrobił głęboki wdech i uspokoił oddech. Kiedy tylko wyrównał oddech łatwiej było mu skupić się na teraźniejszości.
-Mam go!- usłyszał nagle czyiś krzyk. Otworzył oczy i dostrzegł przed sobą szturmowca. Zakuty w biały pancerz żołnierz właśnie podnosił karabin. Nie zdążył jednak. Crayg użył mocy i pchnął szturmowca na filar. Natychmiast wyskoczył z zagłębienia w ścianie i uruchomił miecz świetlny. Fioletowa klinga zamruczała cicho oświetlając mroczne pomieszczenie.
Crayg skoczył w stronę jednego z wyjść dwoma cięciami powalił stojących tam szturmowców. Reszta ruszyła za nim posyłając w jego stronę laserowe błyskawice. Żadna jednak nie trafiła celu godząc tylko w kamienny łuk nad korytarzem. Crayg ruszył biegiem. Pochodnie wiszące na ścianach migały mu tylko przed oczami. Użył mocy, aby przyspieszyć swoje ruchy. Był już bardzo zmęczony, ale nie mógł sobie pozwolić na choćby chwilę odpoczynku. Musiał uciec z tej przeklętej twierdzy.
Nagle zatrzymał się. Znalazł się na skrzyżowaniu. Nie wiedział, który korytarz wybrać.
-Jeżeli nie wiesz którędy iść- przypomniał sobie stare powiedzenie ojca- idź zawsze w prawo.-
Kiwnął głową i nie czekając ani chwili ruszył w lewo. ,,Ta metoda nigdy się nie sprawdzała”- pomyślał. Minął kolejny zakręt i prawie wpadł na trzech szturmowców. Machnął mieczem i przeciął pancerze przeciwników. Jeden przeżył śmiertelne cięcie i chciał wystrzelić, ale Crayg pchnął go na ścianę i minął. Przebiegł przez drzwi i znalazł się w niewielkim hangarze. Uśmiechnął się smutno i ruszył w stronę swojego myśliwca. Kanonierka klasy Skipray była własnością jego mistrza, człowieka imieniem Adan Marthus. Kiedy tylko Crayg przypomniał sobie swego mistrza cały zadrżał. Nie mógł pogodzić się z myślą, że jego mentor już nie żyje. Nie było jednak czasu na rozpamiętywanie przeszłości.
Crayg minął ostatni myśliwiec TIE dzielący go od korwety i znieruchomiał. Tuż przy jego statku stał jakiś wysoki mężczyzna. Czarny kaptur zakrywał głowę nieznajomemu, ale Crayg wyczół kto stanął na jego drodze.
-Dotarłeś daleko, młody uczniu- głos nieznajomego przypominał warkot jakiegoś starego statku- Nie sądziłem, że przeżyjesz.-
-Ty!- krzyknął Crayg czując jak wzbiera w nim nienawiść- Zabiłeś mojego mistrza!-
Mężczyzna odwrócił się i zrzucił z głowy kaptur. Miał gładko ogoloną głowę i bliznę nad prawym okiem. Sith uśmiechnął się złowrogo.
-Tak- powiedział cicho- Nie miałem wyboru. To należało do moich obowiązków. To samo ty byś zrobił, jeżeli znalazł byś się na moim miejscu.-
Teraz musisz się poddać przyjacielu.-
-Nigdy!- wrzasnął Crayg i uniósł fioletową klingę- Zabiję cię.-
-Czujesz nienawiść- stwierdził spokojnie sith- Uważaj, nienawiść to ciemna strona mocy. Musisz być ostrożny, bo zejdziesz ze ścieżki jedi.-
-Co ty możesz wiedzieć o jedi!?- Crayg powoli ruszył w stronę sitha. Przypomniał sobie śmierć mistrza i coś w nim zawrzało. Z wrzaskiem rzucił się na przeciwnika tnąc z całej siły. Sith odskoczył i ukrył się za filarem.
-Nie daj się ponieść gniewowi- zawołał- On cię zgubi.-
-Nigdy nie będę cię słuchał!- krzyknął Crayg czując przypływ nienawiści. Ruszył w stronę filaru, za którym schował się jego przeciwnik. Zrobił dwa kroki i zatrzymał się. Nagle zdał sobie sprawę, że nie postępuje jak powinien. Kierował się nienawiścią, a nie rozsądkiem.
-Nie…- szepnął i zaczął się cofać.
Użył mocy i otworzył kokpit korwety klasy Skipray. Wskoczył do środka w locie gasząc miecz. Zamknął szklaną owiewkę i rozpoczął procedury przedstartowe. Kątem oka dostrzegł, że sith wyszedł zza filaru i ruszył w stronę korwety. Crayg chwycił drążek sterowniczy i nacisnął spust. Sprzężone działko laserowe jednak nie wypaliło. Davis spojrzał na przyrządy.
-Szybciej- jęknął- Uzbrajaj się.-
Nagle coś zatrzęsło statkiem. Młody jedi spojrzał przez iluminiator. Sith raził jego statek błyskawicami ciemnej strony i rzucał w niego różnymi przedmiotami. Jakaś skrzynia ugodziła w owiewkę kabiny, ale szklana osłona na szczęście wytrzymała uderzenie. W końcu zamigotała zielona kontrolka sygnalizująca gotowość działek laserowych. Crayg nacisnął spust. Działko wypaliło, ale mroczny jedi zdołał już odskoczyć.
Crayg uruchomił repulsory i uniósł statek nad ziemię. Kadłub zatrząsł się nagle znów zaatakowany błyskawicami. Crayg nie przejmował się tym.
-Pełna moc tarczy- powiedział do siebie i uruchomił osłony. Nagle z konsolety strzeliły iskry. Dym spowił całą kabinę.
-Co do…- zawołał Crayg, ale uspokoił się i oczyścił umysł. Mistrz nauczył go sprawnie władać mocą. Teraz dzięki tym lekcjom wyczuł kierunek, jaki musiał nadać statkowi. Gwałtownie szarpnął drążkiem sterowniczym i dał maksymalną moc na silniki. Statek wystrzelił z hangaru i wzbił się w niebo. Dym w kabinie opadł i Crayg w końcu widział, gdzie ma lecieć. Statek znów się zatrząsł.
-Strzelają do mnie- syknął młody jedi.
Nagle w kabinie rozbrzmiał ostry dźwięk alarmu.
-Co się dzieje?- krzyknął Crayg i zerknął na konsoletę. Migała czerwona kontrolka sygnalizująca brak osłon. Statek znów zadrżał, tym razem jednak dużo mocniej. Zaraz potem zgasły wszystkie światła na konsolecie kontrolnej i kanonierka zaczęła opadać.
Crayg pociągnął z całej siły drążek sterowniczy starając się wyrównać lot statku, ale nie za bardzo mu się to udawało. Kanonierka wciąż opadała ku powierzchni planety. Kadłub zaczął co raz bardziej się nagrzewać. Crayg szarpał się z drążkiem i w końcu dostrzegł efekt swojego działania. Teraz zaczął manewrować tak, aby z lądować na równej przestrzeni. Kanonierka nieubłaganie zniżała lot z ogromną prędkością. Nagle zasilanie na chwilę powróciło. Crayg wykorzystał to i poderwał dziób kanonierki do góry. Statek uderzył w ziemię brzuchem kadłuba i zaczął sunąć w kierunku urwiska. Crayg odpiął pasy i mocą otworzył kabinę. Wyskoczył z kokpitu i padł wycieńczony na twardą ziemię.


,,Świetlistymi istotami jesteśmy. Nie tą surową materią."

Offline

 

#2 2009-12-23 21:24:27

YoungWriter

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-30
Posty: 116
Punktów :   

Re: Star Wars

Niespecjalnie lubię Star Wars itp. ale pod kątem stylistycznym chętnie poprawię.

zagłębień w ścianie

??? Zwrot dziwny... Zagłębienie to raczej coś naturalnego, np. w półce skalnej, czy coś... Może rogu, kącie? Musi w jakimś zagłębieniu?

Nie mógł się nigdzie wymknąć. Ukrył się.

Wiemy, Lux, wiemy, że się ukrył, skoro się kuli i nie mógł się wymknąć...

Zrobił głęboki wdech

Wziął... oddechy się bierze, zaczerpuje.

skupić się na teraźniejszości.

Na chwili obecnej, czy coś w tym stylu.

Nie zdążył jednak

Czego nie zdążył? Dokończ zdanie.(może tego zrobić?)

uruchomił miecz świetlny

uruchomił źle brzmi... Znajdź coś innego, bo nie znam się na mieczach świetlnych...

z wyjść dwoma cięciami

Albo zrób dwa zdania, albo połącz(przecinek, krótki zwrot łączeniowy)

się. Znalazł się

Się i się.
Może był na skrzyżowaniu?

-Jeżeli nie wiesz którędy iść- przypomniał sobie stare powiedzenie ojca- idź zawsze w prawo.-

WTF? Może skoro to Jedi, to niech użyje mocy, czy coś? Idź zawsze w prawo? To działa w labiryncie, a nie w gmatwaninie pomieszczeń szalonego architekta:)

Jeden przeżył śmiertelne cięcie i chciał wystrzelić, ale Crayg pchnął go na ścianę i minął.

Całe zdanie coś nie tak ma w sobie...

Jeden z nich ostatkiem sił chwycił za (karabin, czy co?) i próbował wystrzelić, ale Crayg dobił go szybkim cięciem swojego miecza(jeśli nie chcesz go zabijać, to zmień to)

Uśmiechnął się smutno i ruszył w stronę swojego myśliwca

Dlaczego się smutno uśmiechnął?

- Zabiłeś mojego mistrza!-

Bardziej klimatycznie byłoby powtórzyć(Ty! To Ty zabiłeś mojego mistrza!)

To samo ty byś zrobił

Ty zrobiłbyś to samo.

Wskoczył do środka w locie gasząc miecz

1. Jak ona już leciała i 2. czy gasi się miecz?

ciemnej strony

chyba mocy, nie strony

dał maksymalną moc na silniki

Nie... coś innego, bo nie pasuje.

tym razem jednak dużo mocniej

gwałtowniej, silniej?

ale nie za bardzo mu się to udawało

ale nie mógł już nic poradzić...

co raz

!!! coraz!!!

Crayg szarpał się z drążkiem i w końcu dostrzegł efekt swojego działania. Teraz zaczął manewrować tak, aby z lądować na równej przestrzeni.

Przepisz to, bo jest niezrozumiałe...

brzuchem kadłuba

jest coś takiego?

Wyskoczył z kokpitu i padł wycieńczony na twardą ziemię.

Może jakiś opis spektakularnego walnięcia o glebę?


Ogólnie cieniutko językowo.
Pomysł może i fajny, chociaż nie wiem, czy nie słyszałem o czymś podobnym(przepraszam, jeśli Cię tym uraziłem).
Mnie te klimaty nie pociągają, więc dam ocenę tylko za styl: 4/10

Musisz się nauczyć dobierać odpowiednie słowa, bo raz używasz potocznych zwrotów, raz neutralnych, a innym razem naukowych.
Nie mieszaj, bo brzmi źle.

Ale nie zrażaj się i pisz dalej, bo zaciekawiłeś mnie, choć nie lubię Star Wars i językowo bywało ciężko.

Je suis un petit ver...


Impares nascimur, pares morimur, Imperare sibi maximum est imperium & In libris libertas

Offline

 

#3 2009-12-24 14:45:05

 Lux

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-30
Posty: 98
Punktów :   

Re: Star Wars

Nad językiem wciąż pracuję, chociaż ostatnio świąteczne przygotowania i z czasem krucho. Faktycznie dużo tu błędów narobiłem, ale to może być kwestia tego, że ani razu nie czytałem nawet. Mniejsza z tym. Widzę, że Gwiezdnych Wojen nie czytasz, bo niektóre określenia wziąłeś za błędy, a w stylu Star Wars nimi nie są. Ale to już nieważne ;D Dzięki za sprawdzenie i poświęcenie czasu. A przy okazji wesołych świąt życzę ;D


,,Świetlistymi istotami jesteśmy. Nie tą surową materią."

Offline

 

#4 2009-12-24 21:30:41

YoungWriter

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-30
Posty: 116
Punktów :   

Re: Star Wars

To była przyjemność, a za laictwo przepraszam...


Impares nascimur, pares morimur, Imperare sibi maximum est imperium & In libris libertas

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plZwierzchnik.pl busy Passau najtansze-zaproszenia-slubne.eu