Pisarze

Forum dla Pisarzy


#1 2010-01-18 16:18:32

 Lux

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-30
Posty: 98
Punktów :   

Łowca

Kolejny fragment opowiadania. I jak zwykle proszę o ocenę.



Puszcza była skąpana w całkowitych ciemnościach. Mętne światło księżyca nawet nie przebijało się przez rozłożyste konary starych drzew. Każda gałąź, każdy konar przypominał widmowe postacie kiwające się złowroga na wietrze. Noc była w tym lesie mroczna, jak jakiś tajemniczy władca ciemności. Mroziła krew w żyłach i mogła doprowadzić do szaleństwa nawet najbardziej wytrwałego myśliwego, który zapuściłby się w jej głąb bez krzesiwa. Tylko ogień dawał tu wybawienie.
Między drzewami przemknął jakiś niewyraźny cień i tym razem nie było to złudzenie. Mimo grozy, jaką roztaczała puszcza ktoś nie bał się zapuścić w jej głąb. Żył tu już od dawna i nie był pierwszym, który osiedlił się w tym miejscu.
Leśne Elfy uznawały Puszczę Wiatrów za swój dom. Ich plemię nie obawiało się zła tego miejsca. Większość z nich nauczyła się poruszać wśród drzew jakby sami byli ich częścią. Nazywano ich łowcami, stróżami lasu. Biegali oni bezszelestnie, a ludzie nieraz opowiadali o cieniach przemykających od drzewa do drzewa bez pozostawiania śladów. Niewielu zapuszczało się tu ze złymi zamiarami, a ci odważni, którzy się na to zdobyli, już nie powracali.

Ax Marthus, łowca Leśnych Elfów, przeskoczył łagodnie nad korzeniem jakiegoś ogromnego drzewa i zatrzymał się na niewielkiej polanie. Otaczały go jedynie ciemność i cisza. Do tego jednak już się przyzwyczaił.
Biegł bez przerwy już niemal godzinę i musiał wreszcie odpocząć. Przysiadł na niewielkim kamieniu i popatrzył w niebo. Gwiazdy świeciły jak każdego dnia. Tylko łowca potrafił czytać znaki na niebie i rozumieć język gwiazd. Od tego zaczynała się jego nauka. Pamiętał swojego pierwszego mistrza, Farusa, który był wielkim autorytetem wśród swego ludu i jak dotąd nie pojawił się tu nikt, kto mógłby mu dorównać mądrością. Farus słyną ze swej wiedzy oraz jasności myślenia. Ax od początku swej nauki szanował starego druida, a druid szanował jego.
Łowca wstał powoli nasłuchując odgłosów nocy. Musiał dokończyć swe zadanie. Świt był już blisko więc nie miał zbyt wiele czasu.
Wyruszył na tą misję nie tylko dlatego, że był wybitnym łowcą, ale również dlatego, że sam się do niej zgłosił. Rada zgodziła się, by to on ścigał czterech myśliwych, którzy zabili jego najlepszego przyjaciela, Radusa. Wprawdzie władca plemienia leśnych elfów obawiał się, że Ax da się ponieść żądzy zemsty, lecz i tak mu zaufał. Przecież to właśnie on był jednym z najlepszych.
Łowca powoli ruszył w dalszą drogę, lecz po kilku krokach znieruchomiał. Jego wyostrzony słuch złowił jakiś cichy szelest na jednym z drzew. Ax powoli sięgnął po łuk i nałożył strzałę. Nie zdradził swojej obecności i nie sądził, by myśliwi, których tropił zwabili go w pułapkę. Stał chwilę nieruchomo, ale odetchną z ulgą gdy dostrzegł jastrzębia wyłaniającego się zza gałęzi.
-Przestraszyłeś mnie, przyjacielu- szepnął łowca opuszczając swą broń- Jednak cieszę się z twojej obecności. Czy wypatrzyłeś myśliwych?-
Jastrząb oczywiście nic nie odpowiedział, ale Ax zmarszczył brwi jakby usłyszał niepokojącą odpowiedź.
Łowcy pod koniec swego szkolenia wybierali zwierzęcego towarzysza, który miał dzielić los ze swym przyjacielem do końca życia. Ax wybrał jastrzębia, któremu nadał imię Tarris. Ptak zaakceptował jego wybór, czego robić wcale nie musiał. Mógł odrzucić propozycję i prowadzić samotny żywot, lub czekać na innego łowcę. Strażnicy Lasu spędzali bardzo wiele czasu w towarzystwie swych zwierząt i uczyli się ich języka przez co mogli doskonale się rozumieć. Byli nawet tacy, którzy słyszeli głosy wszystkich zwierząt. Do tego niezwykle szczupłego grona należał również Ax.
-Wzbij się w niebo, przyjacielu, i obserwuj mój cel.- nakazał łowca- Jeżeli zmieni on swoją pozycje od razu mnie zaalarmuj.-
Jastrząb dumnie kiwną łebkiem i wzbił się w powietrze. Ax uśmiechnął się do siebie. Był wściekły na morderców za ich zbrodnię, ale samotny pobyt w lesie jak zwykle przyniósł mu ukojenie. Teraz żadne emocje nie przeszkadzały mu w wykonywaniu zadania.
Zerwał się z miejsca i ruszył biegiem. Tarris zameldował mu, że myśliwi rozbili obóz niedaleko stąd i wyglądało na to, że chcą spędzić tam noc. To była bardzo sprzyjająca okoliczność dla doświadczonego łowcy. Mógł teraz podejść pod ich obóz i z ukrycia dokonać zemsty. Zbrodnia zasługiwała na karę, a ich zbrodnia była szczególnie straszna. Przed zabiciem młodego Radusa przez dłuższy czas go torturowali. Ax nie mógł im tego wybaczyć. Nikt nie mógł.
Łowca poruszał się z gracją i niemal bezszelestnie. Nawet biegnąc nie zdradzał niczym swojej obecności. Nauki i doświadczenie pozwoliły mu stać się jednym z najlepszych łowców w Puszczy Wiatrów, prawdziwym Strażnikiem Lasu.
Ax zatrzymał się gwałtownie i kucnął nasłuchując. Z oddali dobiegały czyjeś krzyki i śmiechy. Łowca zaśmiał się głośno nie mogąc się powstrzymać. Jego wrogowie byli niezwykle nieostrożni. Nie sądzili jednak, że tą nieostrożność przypłacą życiem.
Ax nie czekał ani chwili. Musiał być gotowy na starcie. Zdjął łuk z pleców umieszczając strzałę na cięciwie. Władca jego plemienia kazał mu wziąć któregoś żywcem o ile będzie to możliwe i mimo chęci zemsty Ax musiał się podporządkować.
Ruszył w stronę odgłosów obozowiska, ale tym razem bez pośpiechu. Nauczono go stawać się cieniem i nie ukazywać się ludzkim oczom. Teraz musiał tylko skorzystać z tej umiejętności.
Już po kilku krokach dostrzegł cel swego długiego pościgu. Czterej myśliwi siedzieli wokół ogniska opowiadając jakieś historie i śmiejąc się z nich do rozpuku. Zachowywali się tak głośno, że nie usłyszeliby zbliżającego się stada wilków więc co dopiero łowcy. Ax nie chciał zdradzać się zawczasu. Wciąż podchodził co raz bliżej obozu nie wywołując nawet szmeru. Co jakiś czas wyłaniał się zza drzew, ale nawet w świetle ogniska myśliwi nie dostrzegli jego obecności.
-Doskonale.- pochwalił się w myśli Ax przystając tuż przed obozem.
Schował się za wąskim drzewem czekając na odpowiedni moment. Wiedział, że nie może przegrać tego starcia, chociaż nie lekceważył swych wrogów. To oni zdołali pojmać Radusa, co świadczyło o wysokich umiejętnościach. Z nim jednak nie mogli się nawet mierzyć.
Nagle wszyscy czterej wybuchnęli gromkim śmiechem. Ax właśnie na to czekał. Wysunął się zza drzewa unosząc łuk i napinając cięciwę. Nim śmiechy umilkły wypuścił strzałę i odskoczył w ciemności.
Z odgłosów jakie dosłyszał domyślił się, że nie mógł spudłować. Pierwszy z myśliwych runął twarzą w stronę ogniska i w ciągu chwili zajął się ogniem. Trzej towarzysze rzucili się na ratunek. Nie zauważyli nawet, że nim upadł ugodziła go strzała z czarnym piórem.
Ax wykorzystał zamieszanie i błyskawicznie zmienił swoją pozycję. W biegu kolejny raz napiął łuk i nim ukrył się w cieniu drzew wypuścił strzałę trafiając ze śmiertelną precyzją. Dopiero teraz dwaj pozostali przy życiu myśliwi zorientowali się, że są atakowani. Jeden z nich chwycił za kuszę i wystrzeli w stronę, skąd nadleciała strzała łowcy. Drugi zaś podniósł z ziemi topór i czekał w gotowości. Ax wypuścił powoli powietrze oczyszczając umysł tak, jak go szkolono. Założył trzecią strzałę i wyskoczył zza drzewa. Kusznik dostrzegł go, ale zanim załadował swą broń padł na plecy ze strzałą w gardle. Ax tym razem nie wycofał się w cień jak powinien zrobić. Musiał wziąć zakładnika i nie mógł tego zrobić szyjąc do niego z łuku. Odwiesił broń na plecy i wyciągnął katanę z pochwy przy pasie. Ostatni myśliwy zaśmiał się widząc niewielką broń napastnika i natarł na niego krzycząc obelgi. Ax nie dał się sprowokować. Wciąż stał nieruchomo z nisko opuszczoną gardą i czekał na atak. Wróg zbliżył się i zamachnął się toporem. Łowca uniknął ataku i ciął myśliwego w ramię. Ten upuścił topór i chwyciła się za ranę krzycząc jeszcze głośniej niż poprzednio.
Teraz Ax musiał już tylko dokończyć zadanie. Chwycił katanę klingą w dół i chciał ogłuszyć myśliwego, ale ten zdołał wywinąć się zdrową ręką dobywając sztylet. Ax cofnął się i znów chwycił broń przygotowując się do odparcia ataku, lecz ten nie nadszedł. Ostatni wróg zamiast zaatakować wbił sobie sztylet w brzuch przekręcając ostrze. Chwilę chwiał się pojękując aż w końcu runął martwy na ziemię. Łowca zmarszczył brwi całkowicie zaskoczony. Nie spodziewał się takiego posunięcia. Widać myśliwy domyślił się, że ma zostać wzięty żywcem i w porę zareagował. A skoro sam się zabił musiał mieć coś do ukrycia.


,,Świetlistymi istotami jesteśmy. Nie tą surową materią."

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plZwierzchnik.pl busy Passau najtansze-zaproszenia-slubne.eu